„Kiedy odchodził Komendant...”

    75 lat temu, dnia 12 maja 1935 r. skończyła się pewna epoka. Odszedł człowiek, który całe swoje życie poświęcił jednej sprawie: Polsce. Najpierw jako uczeń w murach wileńskiego gimnazjum, później działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, współtwórca paramilitarnych organizacji w Galicji, brygadier I Brygady Legionów, Naczelnik Państwa, marszałek i Naczelny Wódz, ba! zamachowiec z 1926 r., premier. Za życia wzbudzał wiele kontrowersji swoimi decyzjami, językiem. Dzielił i jednoczył społeczeństwo. Spory wokół jego osoby nie zgasły wraz z pogrzebem na Wawelu. W PRL-u przemilczano jego czyny, opluwano jego dobre imię, robiono wszystko, aby zepchnąć w niepamięć. Osiągnięto odmienny efekt od zamierzonych. Na szczęście żyło pokolenie, dla których przedwojenna Polska nie była nudnym rozdziałem w podręczniku historii. Tamtej niedzieli 1935 r. w Belwederze o godzinie 20,45 zmarł Pierwszy Żołnierz Odrodzonej Rzeczypospolitej, marszałek Polski Józef Piłsudski.
    O chorobie Marszałka nie informowano ówczesnej opinii publicznej. Śmierć w 1935 r. nie oszczędzała rodzinę Piłsudskich. 3 lutego w Warszawie zmarła Zula, ukochana starsza siostra, pani Zofia Kadenacy. Jej śmierć wstrząsnęła J. Piłsudskim. Adiutant M. Lepecki zapisał, co wtedy powiedział: „Biedna Zula. Co ona mi zrobiła. Zawsze myślałem, że umrę pierwszy i że to ona będzie mnie chowała, a nie ja ją”.
    Józef Piłsudski mimo pogarszającego się stanu zdrowia pojechał do ukochanego Wilna. Kapitan M. Lepecki opisał monet, kiedy „Marszałek spoglądał na niknącą, zasypywaną trumnę z nieruchomym wyrazem twarzy. (...) Jakżeż żal mi było Marszałka, cierpiącego w milczeniu i z rezygnacją. U stóp Jego był grób nie tylko siostry, ale wspomnień dziecinnych, wspomnień o matce, ojcu, starych przyjaciołach. Przed Nim był już tylko mrok podeszłego wieku, a być może, i przeczucie zbliżającego się kresu wędrówki”.

    6 kwietnia adiutant M. Lepecki zanotował: „...Marszałek wygląda źle. Cerę ma szarą, policzki wpadnięte i bardzo chudą szyję. Jest przecież już ciężko chory. Jednak nie leży. Codziennie rano wstaje, ubiera się w swój zwykły, szary strój, zasiada do stołu pracy, przyjmuje, wydaje polecenia. Jego wychudzone ręce wciąż jeszcze mocno trzymają ster władzy”. Zarządza wyjazd do Sulejówka! To ostatnia podróż. Lepecki dyskretnie obserwuje i notuje: „Marszałek wolnym krokiem, opierając się na lasce, udaje się do ogrodu. Mija dom i zatrzymuje się przy kępie krzaków. Pilnie ogląda pękające pączki liści, potem nachyla się i zrywa stokrotkę, zaszytą nieśmiało w trawie. Marszałek nie lubił, aby w spacerach przeszkadzano Mu”. Na tym spacerze powie do obecnych: „Ja już tego roku nie przeżyję”
    pracował! Wbrew wszystkiemu! Jakby chciał oszukać wyniszczającą organizm chorobę. Po świętach wrócił do Głównego Inspektoratu Sił Zbrojnych. Degradacja fizyczna była nie do przyjęcia przez najbliższych: „Marszałek z trudem uniósł się z fotela, ale, aby stanął na nogi musiałem podeprzeć Go mocno. (...) Wolno, suwając nogami i prawie ich nie unosząc, posuwał się Marszałek przez Narożny, przez pokój księżnej Łowickiej i jeszcze dwa duże pokoje (...). Myślałem o tym, czemu to nie mnie tak prowadzą, tylko Jego”. W takim stanie fizycznym opuszczał Belweder.

    Kilka dni później Lepecki usłyszał z ust chorego: „są takie wózki... dla chorych”. Adiutant poszedł do specjalnego sklepu. Kupił, co trzeba. Wkrótce był świadkiem, jak Marszałek patrząc na swoją fotografię z 1926 r. powiedział: „Był taki silny, wspaniały Ziuk, i... nie ma”. Lepeckiego wstrząsnęła forma tej wypowiedzi: w czasie przeszłym! „...Marszałek mówił o sobie, za życia, jak o kimś, kto już odszedł”. 4 maja opuszczono gmach G.I.S.Z.-u i powrócono do Belwederu.
    12 maja znów krwotok! Z Lasek przywieziono księdza Władysława Korniłowicza. Wykonano jeszcze jeden telefon do Wiednia. Prof. Wenckenbach miał wyjechać tego samego dnia. Przy łóżku konającego czuwał m. in. gen. F. Sławoj Składkowski: „W pewnym momencie Komendant zachłystuje się i oddech Jego ustaje. Doktór Mozołowski robi ruch, jakby chciał jeszcze Komendanta ratować, ale za chwilę ręce jego opadają bezsilnie. To już śmierć”.

    Żałobna wieść rozeszła się po kraju! „I teraz dopiero, gdy oczy zamknął – napisał Władysław Pobóg Malinowski – okazywało się dla wszystkich już, czym dla Polski był. Kraj cały został wstrząśnięty do głębi. (...) Poczucie osierocenia było bliskie trwogi. Cóż teraz, skoro jego już nie ma?...”. Zapewne wielu współczesnych podpisałoby się pod tą opinią.
    Niespełna tydzień przed śmiercią Marszałek patrząc na fotografię matki powiedział: „Kochana mamusia czeka już na swego Ziuczka. I ciocia Zula czeka, i Broniś czeka i tylu żołnierzy do defilady się szykuje”.


SEKRETARIAT SZKOLNY


Godziny pracy:
poniedziałek 7:30 - 14:30
wtorek 7:30 - 14:30
środa 7:30 - 14:30
piątek 7:30 - 14:30

e-mail: liceum@liceumxv.edu.pl

 

GABINET PROFILAKTYKI ZDROWOTNEJ
I POMOCY PRZEDLEKARSKIEJ


Godziny pracy:
poniedziałek 8:00 - 15:00
wtorek 8:00 - 15:00
środa 8:00 - 15:00
czwartek 8:00 - 15:00
piątek 8:00 - 15:00

 

INSPEKTOR DS. BHP


Godziny pracy:
Środa 8:00 – 15:30
Czwartek 8:00-15:30

mgr Dorota Gawronek

 

PEDAGOG


Godziny pracy:
Poniedziałek 08:00 – 12:00
Wtorek 13:00 – 17:00
Środa 08:00 – 12:00
Czwartek 08:00 – 12:00
Piątek 08:00 – 12:00

Godzina dostępności:
Piątek 07:00 – 08:00

mgr Karolina Kowalska
e-mail: pedagog@liceumxv.edu.pl

 

PSYCHOLOG SPORTU


Godziny pracy:
Poniedziałek 09:00 – 12:00
Wtorek 10:00 – 14:30
Środa 09:00 – 15:30
Czwartek 11:00 – 16:00

Godzina dostępności:
Wtorek 09:00 – 10:00

mgr Marta Krakowiak

 

PEDAGOG SPECJALNY


Godziny pracy:
Poniedziałek 11:00 – 15:00
Wtorek 08:00 – 12:00
Środa 13:00 – 17:00
Czwartek 12:00 – 16:00
Piątek 09:30 – 13:30

Godzina dostępności:
Piątek 08:30 – 09:30

mgr Agata Graczyk

 

 

 

 

 

 

OBIEKTY SPORTOWE


Kontakt w sprawie obiektów sportowych:
tel. 885-906-191

 

 


Autorem i opiekunem strony jest Marcin Maćkiewicz - admin@liceumxv.edu.pl