Wywiad z absolwentem. O nauczycielach Piętnastki mówi: „Zależało im na nas”
Z dr hab. n. med. Michałem Wicińskim, prof. UMK, kierownikiem Katedry Farmakologii i Terapii oraz prodziekanem ds. studenckich Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum UMK, absolwentem naszej szkoły, rozmawiają Zuzia Dragunowicz (3b), Julia Olejnik (1b) oraz Michał Laskowski.
Chodziłem do Szkoły Podstawowej nr 44, mieszkałem w Fordonie i niespecjalnie chciałem się z nim rozstawać [śmiech]. Część kadry nauczycielskiej znałem i miałem do nich sentyment, poza tym była to druga szkoła w Bydgoszczy, która posiadała własny basen... Moim wychowawcą był Zenon Jarmoła, nauczyciel języka polskiego oraz niemieckiego. Wyjątkowy człowiek. Posiadał wiele dobrych cech, jednak najbardziej ceniłem u niego to, że mu na nas zależało. Zależało na tym, abyśmy wyrwali się z marazmu, przeciętności, byśmy ostatecznie stali się w ludźmi w pełnym tego słowa znaczeniu. Wspaniały człowiek. Był takim zdroworozsądkowym nauczycielem, który próbował czegoś nauczyć.
Byłem jednym z pierwszych roczników XV LO i nie było jeszcze wówczas profili. Do dziś pamiętam rozpoczęcie roku - tylko trzy klasy, około dziewięćdziesiąt osób. Można powiedzieć – heroiczne początki, ale daliśmy radę.
Cóż za krępujące pytanie… [śmiech]. Nigdy jakoś szczególnie nie zależało mi na średniej. Z perspektywy lat, paradoksalnie, zdaję sobie sprawę, że to nie ma znaczenia. Oceny zdobyte przez ucznia nie są miarą jego umiejętności. Liczy się nasze zaangażowanie, pasja oraz chęć dalszego rozwoju i poszerzania horyzontów w ważnym dla nas temacie. Miałem przedmioty, które mnie interesowały, wiedziałem, w jakim kierunku chcę podążać i z tych przedmiotów byłem bardzo dobry. Nie można być dobrym we wszystkim. Doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny, dlatego z pozostałych miałem trójki czy czwórki, czyli w granicach przyzwoitości, jak sądzę.
Ceniłem panią profesor Lucynę Mikulską. Miała cechy idealnego nauczyciela - konkretna, rzeczowa, posiadająca dar mowy, co jest szczególnie istotne i rzadkie w dzisiejszych czasach. Dobrze wspominam też historyka, profesora Lecha Zagłobę. Imponował nam nie tylko swoją wiedzą. W dzisiejszych czasach możemy wsiąść do samolotu, i bez problemu lecieć za granicę, ale kiedyś było inaczej. Profesor Zagłoba zwiedził cały świat i niezwykle ciekawie o tym opowiadał. Był pasjonatem historii. Swoim darem mowy zmuszał młodych ludzi do myślenia. Niestety, coraz mniej takich pedagogów, wybitnych, z klasą i przede wszystkim z chęcią pokazania młodym ludziom rzeczywistości w różnych jej aspektach.
Może Was zaskoczę, ale chodziłem na dodatkowe zajęcia, bo uczyłem się grać… na fortepianie. Zastanawiałem się kiedyś nad szkołą muzyczną, ale ostatecznie nauka wygrała. Zdarza mi się, możne nie nazbyt często, grać na fortepianie w wolnych chwilach, lecz, niestety, bez braku konsekwencji, regularnych ćwiczeń, kondycja nie jest taka sama. To podkreśla, jak istotna jest na wielu płaszczyznach wytrwałość.
Nigdy nie mogliśmy się dogadać w tej kwestii [śmiech] - jedni chcieli, drudzy natomiast nie. Jedyną naszą „wycieczką” był obóz PO w pierwszej klasie z… Panem Profesorem Pilewskim!
Nie martwcie się, studenci i wykładowcy także [śmiech]. Nie było kiedyś takich możliwości jak teraz, nawet zwykłe kserówki nie były tak popularne. Jak się uczyłem? Zawsze chaotycznie, nigdy przy biurku. Byłem w stanie się uczyć w podróży, na kolanie. Mimo tego korzystałem zawsze z przygotowanych przez siebie notatek - dają znacznie więcej niż zwykła kserówka. Jak się czegoś uczymy, najważniejsze jest analizowanie tego, co przyswajamy, najgorsza jest bezmyślność, ona w niczym nie pomaga. Zachęcam młodych ludzi do kreatywności i logicznego myślenia.
Bardzo [śmiech]. Pierwszy semestr, głównie ze względów osobistych, sobie odpuściłem. W drugim półroczu stwierdziłem, że zostało rzeczywiście mało czasu, więc trzeba było ostro przyśpieszyć. Stres temu sprzyjał Samą maturę zapamiętam pewnie do końca życia, choćby to, gdzie siedziałem.
Piętnastkę wspominam bardzo dobrze. Otwarte, miłe, dobre liceum. Z perspektywy lat sentyment pozostaje ogromny. Z pewnością były to ciekawe, przełomowe cztery lata, które mnie ukształtowały jako młodego człowiek, bo to jest najważniejszy okres w życiu, w którym kształtują się pewne wzorce, idee, postawy. I ta niesamowita chęć poznania świata Jak rozmawiałem niedawno z Panią Mikulską, zdałem sobie sprawę, że ostatni raz widzieliśmy się dwadzieścia lat temu. To wzruszające…
Zazdroszczę Wam młodego wieku. Wszystkie rzeczy, które robimy pierwszy raz, są magiczne. Im jesteśmy starsi, mamy inne problemy. W czasach liceum spóźnienie się czy jedynka ze sprawdzianu były tragedią. Po latach człowiek nie weźmie tego za istotny problem. Ważne, aby w życiu mieć dystans do tego, co robimy. To, że coś pójdzie nie tak czy ktoś Wam powie, że się do czegoś nie nadajecie, jest nieistotne. Wy sami musicie się określić, a ktoś inny jest tylko po to, aby doradzić. To wy bierzecie odpowiedzialność za swoje własne życie. Nie nauczyciel, rodzice czy później małżonek. To, w jakim kierunku pójdziecie, z pewnością wpłynie na Wasze życie.
Skończyłem analitykę medyczną na wydziale farmacji Collegium Medicum, wtedy jeszcze Akademii Medycznej. Do piątego roku studiów myślałem, że zwiążę swoją przyszłość z branżą farmaceutyczną, bo już wtedy w takowej pracowałem. Przypadkiem dowiedziałem się o studiach doktoranckich na UMK. Aplikowałem i dostałem się do Katedry Farmakologii. Po czterech latach, na podstawie przeprowadzonych badań, uzyskałem tytuł doktora. Po uzyskaniu stopnia doktora habilitowanego, objąłem katedrę Farmakologii i Terapii, gdzie aktualnie jestem zatrudniony na stanowisku profesora nadzwyczajnego.
Kariera zawodowa to kwestia okoliczności, zaangażowania w pracę, szczęścia i ludzi spotkanych po drodze. Przed laty absolutnie nie spodziewałbym się, że będę wtym miejscu [śmiech].
Przede wszystkim prowadzę zajęcia ze studentami. Jestem też koordynatorem kursów z zakresu zdrowia publicznego. Oprócz tego prowadzę z moimi pracownikami badania dotyczące farmakologii układu krzepnięcia i fibrynolizy, chorób układu sercowo-naczyniowego i neurofarmakologiiZajmujemy się też publikacjami - poprawiamy, redagujemy i analizujemy artykuły. Jeżeli jest taka możliwość to wyjeżdżamy, by zbierać nowe doświadczenia. Dwa lata temu odwiedziliśmy Katedrę Ginekologii w Münster, by nawiązać współpracę naukową i zobaczyć, jak pracują inni specjaliści. W zeszłym roku wylecieliśmy na Sorbonę do Paryża. Te doświadczenia kształcą nas, dają szersze pole widzenia i sprawiają, że nie stajemy się zamknięci na nowości. Takiej otwartości życzę szczególnie młodym ludziom.
Tak, jest potrzebny zarówno za granicą, jak i tutaj. Bywa, że posługuję się nim podczas wykładów. Na uniwersytecie mamy wydział English Devision, gdzie uczą się studenci z Azji, Europy Północnej czy Wielkiej Brytanii. Mam dobrze opanowaną terminologię medyczną w tym języku. Jeżeli chodzi o artykuły, to korzystam z pomocy native speakerów, by poprawiali ewentualne błędy. Chociaż są osoby, które posługują się nim lepiej, to najważniejsze jest, aby otworzyć się i rozmawiać. To częsty problem Polaków. Boimy się pomyłek, tego że użyjemy nieprawidłowej końcówki, formy, a tak naprawdę nie ma to znaczenia. Jeśli jedziemy na jakiś zjazd, gdzie są ludzie z całego świata, to nie możemy zmarnować okazji na rozmowę i nawiązanie współpracy. Bo ostatecznie liczą się efekty naszego spotkania i chęć dalszej współpracy z obu stron.
Zawsze. Uważam, że pracuję za dużo, ale już od pewnego czasu zacząłem się dystansować. Laptopa i dokumenty staram się zostawiać w pracy i oddzielać ją od życia prywatnego. Bardzo dużo podróżuję po Polsce, ponieważ dzielę obowiązki na dwie uczelnie, więc tym bardziej zachowanie harmonii i równowagi jest niezwykle ważne - jeżeli jeden weekend pracuję, to kolejny jest dla mnie.
Jestem przeciwnikiem tego, żeby rodzice podejmowali decyzje za młodą osobę. Nawet nauczyciel nie jest w stanie tego powiedzieć, może on jedynie ocenić czy ktoś jest dobry z danego przedmiotu czy nie. Jeśli ktoś jest naprawdę zdezorientowany, to może zasięgnąć rady dobrego psychologa, który oceniłby kompetencje zawodowe. W pracy będziecie spędzać większość swojego życia, czyli musi Wam to dawać satysfakcję. Jako wykładowca często to widzę, te istotne i, niestety, często pomijane problemy na studiach medycznych. Pojawiają się osoby, które aplikują tylko ze względu na dobre oceny czy wynik maturalny. Bez zaangażowania i wewnętrznej pasji nie ma możliwości samorealizacji i osiągnięcia sukcesu w żadnej dziedzinie. Być może będą one pracować poprawnie, ale nigdy nie będą miały tego „czegoś”. Są też tacy studenci, z którymi po latach współpracuję i którzy są moimi przyjaciółmi. Ich wiedza interesowała, wiedzieli, po co są na studiach i co chcą osiągnąć. Praca musi być hobby, innej możliwości nie ma. I do tego zachęcam Was, młodych ludzi, którzy często, najzwyczajniej w świecie, nie wiecie, co dalej. Jeżeli jeszcze nie macie pomysłu na życie, nie martwcie się, to przychodzi z czasem...
Dziękujemy za poświęcony czas, za bardzo ciekawą rozmowę oraz wartościowe rady.
Rozmowa odbyła się 26 stycznia 2021 w Katedrze Farmakologii i Terapii przy Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. dr. A. Jurasza.
SEKRETARIAT SZKOLNY
e-mail: liceum@liceumxv.edu.pl
GABINET PROFILAKTYKI ZDROWOTNEJ
I POMOCY PRZEDLEKARSKIEJ
INSPEKTOR DS. BHP
mgr Dorota Gawronek
PEDAGOG
mgr Karolina Kowalska
e-mail: pedagog@liceumxv.edu.pl
PSYCHOLOG SPORTU
mgr Marta Krakowiak
PEDAGOG SPECJALNY
mgr Agata Graczyk
OBIEKTY SPORTOWE